Jedni latami czekają na poczęcie dziecka, na innych wiadomość, że zostaną rodzicami spada nieoczekiwanie, czasem nie w porę. A potem 9 miesięcy oczekiwania na trzy kilogramy szczęścia, które przewraca uporządkowany świat do góry nogami.
W każdą pierwszą niedzielę miesiąca paulini w stolicy diecezji organizują modlitwę dla małżeństw o dar rodzicielstwa.
– Chcę się podzielić moją historią, bo po latach bezowocnych oczekiwań dostałam wielki dar – mówi pani Bożena, która kilka miesięcy temu została mamą.
Przychodzą rozżaleni, z wielkim bólem. I pragnieniem, by pod sercem zrodziło się nowe życie. Po latach małżonkowie pragnący potomstwa przyznają: „życia nie mamy w swoich rękach”. Świadectwo trudne, ale potrzebne.
Naprotechnologia pomaga małżeństwom, które mają problemy z poczęciem dziecka. Poleciałem do USA, by poznać ludzi, którzy stoją za tą metodą.
Kolejność jest znana – ślub, potem dziecko. Co zrobić, kiedy ten schemat zawodzi? Kiedy rady: „Wyluzujcie, wyjedźcie na wakacje i wrócicie we trójkę”, zamiast śmiechu wywołują łzy?
– Pokażcie nam skuteczność naprotechnologii, to będziemy wspierać także ją – mówili radni Platformy Obywatelskiej, którzy uchwalili kontrowersyjny program finansowania z budżetu miasta zabiegów in vitro. Więc pokazujemy.
Jako pierwsi publikujemy wyniki jedynych polskich badań nad skutecznością leczenia niepłodności metodą naprotechnologii.
Z Anną Marią Fedurek o wyczekiwaniu na upragnione dziecko, wysłuchanych modlitwach, nauce bycia mamą i dziadku Kaziku rozmawia Krzysztof Król.
– Nie zapomnę tej drogi do Białegostoku. Tym razem po USG doktor powiedział: „Udało się nam”. Wiele lat marzyłam o tym, żeby to usłyszeć – mówi Agnieszka.